Skąd pomysł?
Fryzura na ślub, a więc przyjemne z koniecznym i pożytecznym. Po części
rekompensata dla mnie samej za to, że nie wystąpiłam w sukni i realizowanie
swoich wcześniejszych zamysłów.
Zasadniczo
fryzura wydaje się być prostą i faktycznie byłaby taka gdyby moje włosy były
krótsze.
Okazało się, że
musiałam je dodatkowo podpinać, a po przyjeździe na ślub i tak się
rozwinęły. Do kręcenia
włosów wykorzystałam metodę ołówkową, ale jeśli chcecie zrobić to bardziej
historycznie, możecie zastosować tą metodę:
Lokówki i
przyrządy do kręcenia włosów ukazane w filmie możecie zobaczyć niżej. Były one
wykonane z żelaza i podgrzewane nad piecami węglowymi.
Zdjęcia: Józef Zawadzki