27 lutego 2016

Jacket 1735-40 - HSM Challenge #2

Osiemnasty wiek (a także wcześniejsze) fascynował się wszystkim co orientalne i co pochodziło ze Wschodu. Gdzież indziej mielibyśmy szukać materiału, jeśli nie u źródeł?


Materiały z tego sklepu (link) od razu skojarzyły mi się z XVIII wiekiem i szybko znalazły zastosowanie. Koło miesiąca później, malutka paczka z Tajwanu przywędrowała do mnie, co odnotowałam na instagramie (link). Okazało się, że jest to mieszanka. W najlepszym wypadku jest to jedwab, ale nie 100%. I choć jest to ból dla osoby która zawsze stara się szyć z 100% tkanin, to jednak zmysł estetyczny nie pozwolił zmarnować się takiej okazji :)
Spójrzcie tylko na ten materiał i tę suknię.

Mój materiał można datować na 1725-40, krój jest z lat 1735-40. Poniżej możecie zobaczyć żakiety z tego okresu.

tkanina pochodzi z 1720-30, a uszyto go w 1730-50  źródło

1725-30 źródło
źródło


Po prawej stronie, koło guzików, widać linię, gdzie kończy się tektura.

Może zauważyliście, że na poprzednim zdjęciu ramiona dziwnie odstają ramiona. To nie przypadek. Opis autentyku z którego korzystałam (pełen tytuł na końcu postu) mówił, że przód (aż do linii łączenia z plecami) i rękawy są usztywnione czymś, co bardzo przypomina sztywny, brązowy papier. J. Arnold nie podaje co to dokładnie jest, więc użyłam tektury, która akurat została po remoncie (bo dobry kostiumer to pomysłowy kostiumer :D), nie odkształca się tak bardzo.
Pośrodku tyłu są dwie fiszbiny metalowe, które oryginalnie powinny sięgać do samej góry, ale skróciłam je nieco, aby tak nie wystawały (wtedy gorsety sięgały dość wysoko, a mój jest z późniejszych dekad). Tunele zrobiłam z podwiniętych zapasów.

Te zielone kropki to mocowanie wszystkich warstw. Także pierwsza para plis jest przyszyta.
Od lewego górnego. Na pierwszym widać obszycie guzika, na drugim usiłuję pokazać kształt tektury, na trzecim widać środek rękawa, a czwarte upamiętnia krzywizny mojego szycia.

źródło
linia pleców
















Stomacher, po polsku bawet- trójkątna wkładka przypinana szpilkami (warto zajrzeć)

à propos, ten łuk na górze jest bardzo praktyczny

Żakiety mają to do siebie, iż zwykle swoim kształtem pokazują, jakiego 'wypychacza' użyć. Ja użyłam bum rollu, który składa się z dwóch spłaszczonych pierogów, z tyłu połączonych sznurkiem.

Dopasowanie tkaniny. Na eksponatach często wzór na plecach jest lustrzanym odbiciem. Motyw na moim materiale jest ciągły i w żaden sposób nie dało się go odbić lustrzanie.


Starałam się jak najwierniej oddać każdy szczegół. Począwszy od przeglądania eksponatów i dokładnego kopiowania wykroju (wykroje są rozrysowane na kratkach, to trochę jak kopiowanie obrazów mistrzów, mozolna praca ale można się dużo nauczyć), poprzez dobór dodatków (drewniane guziki, podszewka z surówki bawełnianej, która daje fajny historyczny efekt), kończąc na ręcznym wykończeniu.
Maszynowo były zszywane tylko zielone części, cała reszta ręcznie: podszewka, rękawy, zszywanie na brzegach warstwy wierzchniej i spodniej.

Wskazówka jak można wykańczać brzegi --> klik


Żakiet, jak i inne stroje którym poświęciłam wiele uwagi, szybko zyskał swoją nazwę- smocze ziele. W głównej mierze przez materiał, który skojarzył mi się z Chińskimi paradami smoków (nie pytajcie o szczegóły, nie znam się na rzeczy :P ).



The Challenge/ Wyzwanie: 2- Tucks & Pleats
Plisy i marszczenia.

Fabric/ Tkanina: silk brocade
Brokat jedwabny.

Pattern/ Wykrój: Janet Arnolds- Patterns of Fashion 1: Englishwomen's Dresses and Their Construction C. 1660-1860

Year/ Datowanie: 1735-40

Notions/ Dodatki: wooden buttons, gold cord, cardboard, metal flat whalebone, cotton thread
Drewniane guziki, złoty sznurek,  tektura, metalowe płaskie fiszbiny, bawełniane nici.

How historically accurate is it?/ Jak bardzo jest to poprawne historycznie?: themselves judge it. Sami oceńcie 

Hours to complete/ Czas wykonania:  4 months, but it's weekend sewing
Koło czterech miesięcy, ale weźcie pod uwagę, że szyję weekendowo i nieraz żakiet leżał odłogiem.
First worn/ Założony po raz pierwszy: All the time. Hehe to moje ulubione pytanie, bo jestem z tych, co cały czas przymierzają swój twór, nawet w fazie początkowej, na piżamę, na koszulkę, na wszystko co mam na sobie :D
Total cost/ Kompletny koszt: Właściwie to płaciłam tylko za brokat, wszystko pozostałe już miałam. Za sam materiał zapłaciłam koło 125 zł

19 lutego 2016

VIII Bal polsko-szkocki (zimowy)



Bal rozpoczął się 23 stycznia w Krakowie, w dworku Białoprądnickim, który obecnie służy za Dom Kultury. Organizowała go grupa Comhlan i Szkoła Tańca Jane Austen.
Na początku, a także i później pojawiały się tańce 'zapoznawcze' kiedy to starym zwyczajem, rozmawiało się podczas wirowania w parach, lub zmian partnerów.

zapełnianie karnecików

Bal był nastawiony przede wszystkim na taniec i tu pochwaliły można mnożyć. Organizatorzy okazali wiele zaangażowania i zapału, który nie ograniczył się tylko i wyłącznie do czasu trwania balu. 
Nauka tańców ograniczyła się do jednogwiazdkowych i przypomnienia w wypadku dwugwiazdkowych, co uważam za dobre rozwiązanie (nawet z pozycji laika). Było trzech instruktorów tańca.


Panowie w strojach szkockich.

Podczas wieczoru można było zobaczyć stroje dawne, czasem bliższe kostiumom inspirowanym, a czasem tym historycznym. Pojawiły się też stroje polskie i regionalne i to wszystko w jeden wieczór!
 W sali graniczącej z balową, wykonywano portrety na zamówienie i można było zakosztować poczęstunku, który zaczął już znikać w trakcie (na prawdę w trakcie, a zapewniam Was, że tylko nieliczni nie tańczyli poloneza) pierwszego tańca.

Łowicki strój ludowy.

Zabawa trwała jeszcze po północy.
Myślę, że ten bal można uznać za jak najbardziej udany i spędzony w miłej atmosferze .



Jeszcze dwa słowa o moim stroju. To co tutaj widzicie, to druga odsłona tej samej sukni, którą miałam na sobie podczas balu Arsenału. Proponowane stroje na bal obejmowały: wieczorowe, szkockie, w stylu empire oraz regionalne. Ja połączyłam suknię z początku XIX wieku z paskiem tkaniny w szkocką kratę, który pospinałam tak, aby tworzył coś na kształt stanika/gorseciku (z ang. bodice). Krzyżowanie podpatrzyłam z ówczesnych rycin żurnalowych. Czerwone korale, jak i medalik miały być nawiązaniem do Śląskiego stroju ludowego, chociaż równie dobrze te elementy pasują do mody zagranicznej.


8 lutego 2016

Notatki z pamiętnika: X Wielki Bal Stowarzyszenia Arsenał, potocznie zwanem "balem Arsenału"

Wskazówki zegara dobijały już do godziny czwartej. Już wszyscy pokładli się spać. Leżałam na swoim posłaniu, a wokół panowała cisza i spokój. Od czasu do czasu, za oknem było słuchać przejeżdżający tramwaj.
Nie mogę zasnąć, głowa mi buzuje, pełna wrażeń, gorących uścisków i wzgardliwych spojrzeń .. 


.. podążamy aleją rozświetloną przez baldachim lampek, rozciągających się na całej długości. Idziemy w kierunku Pałacu na Wyspie. Skręcamy w lewo. Przy drzwiach Podchorążówki stali panowie w mundurach, prowadząc żywą konwersację.

fot. Marcin Żurek
Przechodząc przez dawną Salę Musztry, w której miał miejsce bal, dotarłyśmy do pomieszczenia, tymczasowo przeznaczonego na przebieralnię. Dostrzegłam wiele znajomych twarzy, a jeszcze więcej nieznajomych. Na bal przybyło około 100 osób!
Minęło trochę czasu zanim rozpoczął się polonez i rozdano karneciki, a debiutanci zostali przedstawieni (i w nich znalazłam się także ja o.o).

 Całość zgromadzenia sfotografowana przez Piotra Żurka.

Co do tańców, znalazłam się w podobnej sytuacji co Katarzyna Morland na pierwszym balu w Bath. (szczęśliwie, dziś panują inne obyczaje :). Niezrażona sytuacją, postanowiłam porozmawiać z osobami, z którymi zawarłam wcześniej internetową znajomość, a które zdążyłam już zauważyć na balu.
fot. Marcin Żurek

fot. Marcin Żurek

Niewątpliwym plusem były pokazy tańca i barwnie zastawione stoły, po części tym co przynieśli ze sobą uczestnicy, a po części smakołykami przygotowanymi przez organizatorów.
 Około połowy wszystkich tańców, a było ich trzynaście, zarządzono przerwę, podczas której przyznawano wszelakie ordery. Później sztuka pod tytułem "Noc w Reggio". 

Podczas przyznawania odznaczenia panu P.M. Zalewskiemu.

Kwartet wraz z parą prowadzącą tańce.




Powyżej możecie zobaczyć moją kreację datowaną na koniec wieku XVIII, w nurcie zwanym dyrektoriatem. Składała się na nią suknia z trenem (diabelski wynalazek stworzony do tego, aby przeszkadzał i twoi partnerzy nieustannie go przydeptywali), reticule, szal, oraz fryzura stylizowana na starożytnych.



Przedstawiciele Ancien régime’u (nie w całości).
Oraz przedstawicielki empiru od lewej: Paulina, Agata, Gosia i Karolina ( w sukni z końca XIX wieku)

Było około północy, gdy zmęczone tańcami, udałyśmy się na korytarz dzielącym salę balową od przebieralni. Ostatnie "oficjalne" tańce się skończyły, a muzycy opuścili nasze towarzystwo. Wtem usłyszałam dźwięk fortepianu i niejako bez większego pomyślunku, skierowałam się w tamtą stronę. Ściągnęłam wszystkie rzeczy które znajdowały się na zamkniętej klapie fortepianu i uniosłam ją, aby dźwięki wybrzmiewały na całą salę balową.
 Dalej, mniej oficjalne tańce, które byłyby uznane za nieprzyzwoite w epoce (gdzieś po drodze przytrafił się nawet kankan?! :D )


Teraz kto inny zasiadł za fortepianem. Odezwały się melodie bardziej i mniej epokowe.
.. delikatne ujęcie klawiatury i przymknięte powieki.

-----------------
Jeśli macie ochotę przeczytać inne relacje, odsyłam tutaj:
- Balowe wspomnienia dawniej i dzisiaj
- X Bal Arsenału w Łazienkach Królewskich