29 listopada 2014

Przepis królowej Elżbiety I

W młodości Elżbieta wyróżniała się nieskazitelną, mleczno-białą cerą, lecz jak wiadomo młodość prędko przemija. Dodatkowo królowa przebyła ospę, która w tamtych czasach oszpeciła wiele osób. Podobno choroba ta nie objęła twarzy, aczkolwiek lata i tak mijają. Monarchini czyniła więc wszystko aby zachować swoją urodę. W tym celu stosowała bielidło, które używano przez najbliższe stulecia,  jak i ten przepis.
Portret koronacyjny.

O składnikach

Białko jaja ma działanie odwrotne do żółtka. Żółtko jest używane do cery suchej, wrażliwej. Ma działanie nawilżające. Gdy pozostanie nam z przepisu, można dodać olej i zrobić maskę do włosów. Białko znajduje zastosowanie przy skórze tłustej i mieszanej. Ściąga skórę, zamyka pory. Na przestrzeni wieków było używane do rozjaśniania skóry i usuwania opalenizny.
Sproszkowane skorupki jajka mają tu zastosowanie jako peeling (ile razy Wyrzuciłaś skorupki nie myśląc o tym?).

Mak także pełni tą funkcję, oprócz tego odkaża, działa antybakteryjnie. Odnoszę wrażenie, że często był stosowany w czasach renesansu, w niewielkich ilościach podawany jako środek przeciwbólowy, a wywary były używane do przemywania ran. Użyłam tu zwykłego maku. Raz widziałam biały mak na giełdzie kwiatowej, ale jak można się było spodziewać był wykupiony.

Ałun, minerał używany jak środek antyseptyczny już przez starożytnych Greków. Pojawia się w przepisach po dziś dzień. Funkcjonuje też osobno jako naturalny dezodorant, środek na drobne zranienia.

Boraks. Można go kupić na allegro na kilogramy. Nie zniechęcajcie się dopiskami, że używa się go do czyszczenia rur, ponieważ ten przepis jest najlepszym dowodem na to, że zanim nie było jeszcze rur on był już używany w kosmetyce. W dużych ilościach podrażnia skórę, dlatego dodaje się go tylko odrobinę.
Pewna książka napisana na przełomie wieku XIX i XX doradza aby dodawać trochę ałunu i boraksu do wody którą myjemy twarz, aby zapobiec wągrom, zatkanym porom i niedoskonałościom.
 Stosuje się go 2/3 razy w tygodniu 

Składniki:
* białko jajka
*  skorupki jajka
* odrobina ałunu
* odrobina boraksu
* 2 łyżeczki białego maku

Wykonanie:
* Ubić białko na pianę.
* Utrzeć mak i skorupki jajka w moździerzu, dodać do białka.
* Dodać sproszkowany ałun i boraks.
* Zamieszać.

Do natychmiastowego użycia. Można przygotować mieszankę, ałunu, boraksu,  maku i przechowywać w flakoniku, a później dodać tylko białko i skorupki.



 
Jest to prosty i pomimo zniechęcającego wyglądu, skuteczny przepis.
Co ciekawe,  dowiadujemy się jaką cerę miała królowa.

24 listopada 2014

Praca kata

Muszę przyznać, że do pewnego czasu moje pojęcie o kacie ograniczało się do tego, że wykonywał egzekucje, ewentualnie przeprowadzał tortury. Jak się okazało jest to zaledwie wycinek z całości.

Zacznijmy od tego, że kat był urzędnikiem, a przygotowanie do jego pracy trwało dziesięć lat.
Przeprowadzał tortury, więc musiał doskonale znać anatomię człowieka, aby zadać ból lecz nie zabić , ponieważ gdyby torturowany umarł, kata również czekałby ten sam los.
Potrafił przygotowywać także trucizny (a więc znał się na zielarstwie). Wymierzał kary i dbał o sprawiedliwość, prowadził domy publiczne.
Jego zakres obowiązków obejmował także sprzątanie ulic, łapanie bezpańskich psów i kotów, utrzymywanie porządku.

Anne Boleyn in the tower, Édouard Cibot

Zadawanie się z katem, czy wszelka znajomość, była bardzo nie na miejscu, gdyż uznawany był za zawód haniebny, czego wynikiem było mieszkanie za murami miasta. Na zachodzie z kolei żyto z katem za pan brat. W Polsce egzekucje wykonywano średnio raz na miesiąc. Było to wydarzenie na które schodzili się wszyscy, całe rodziny z małymi dziećmi (ku przestrodze), nawet specjalnie zwalniano chłopców ze szkół.

W Polsce trzeba było konkretnych i nie dających się zaprzeczyć argumentów, aby kogoś skazać. Często kary były łagodniejsze i bardziej psychiczne niż fizyczne, to znaczy wystawienie na pohańbienie i śmiech.
Popularnymi karami w Krakowie było chodzenie dookoła rynku w dybach, metalowych maskach z oślimi uszami czy długim językiem. Co ciekawe czasem takie elementy zastępowano psem którego nosiło się na rękach.

Na zachodzie egzekucje były wykonywane o wiele częściej. Trzeba wiedzieć, że "czarownicą" nazywano każdą kobietę która choć minimalnie wychyliła się z normy, lub zrobiła coś, co było nie po myśli kogoś bardziej zamożnego. Jak dowodzi przykład Anny Boleyn, wystarczyło mieć ciało pokryte pieprzykami aby spłonąć na stosie (tak na prawdę to zginęła, ponieważ nie dała Henrykowi zdrowego syna), a jeżeli dochodziła do tego zdrada stanu, nie było już odwrotu.

Ścięcie Anny Boleyn.

Czy istniały wyjątki od kar? Jeśli czytaliście Krzyżaków, z pewnością pamiętacie jak Danusia zarzuciła białą chustę (w Krakowie używano czerwonej) na głowę Zbyszka mówiąc "Tyś mój, tyś mój.". Te oświadczyny w rzeczywistości nie były przelewkami. Po uzyskaniu zgody, od kata prowadzono skazańca przed ołtarz. Jeśli później zmieniłby zdanie, lub w małżeństwie okazał się niewierny, czekała go niechybna śmierć.
Jednak zazwyczaj nie wyglądało to tak pięknie. Kobiety które ratowały skazańców, znajdowały się najczęściej w podeszłym wieku lub były kurtyzanami, dla których była to jedna z niewielu opcji zamążpójścia. Warunek był jeden, obie strony musiały być bez małżonka.

Tak ratowano mężczyzn, a co z kobietami? Tutaj pojawiała się okazja dla kata, bowiem to on częstokroć ratował głowy niewieście, tym samym obierając sobie żonę.
Dzieci kata miały dwie opcje, pójść do wojska lub w ślady ojca, w ten sposób zapewniało się ciągłość stanowiska.

Wiadomym faktem jest, że ścięcie mieczem było czymś jedynie dla szlachetnie urodzonych, dodatkowo miejsce ścięcia dobierane było tak, aby uniknąć zbiorowiska.

Oglądając filmy częstokroć natrafiamy na postać kata w długiej szacie z kapturem. Skąd się to wzięło? Po pierwsze- kaptur był po, to aby uchronić kata przed urokiem, który mogła rzucić nań "czarownica". Po drugie, aby zachować anonimowość.

14 listopada 2014

Kolaż zdjęć jesiennych



Miły czytelniku, upraszam Cię wielce,
          Nie pij fraszek haustem- sącz je po kropelce.
                                                      Jan Sztaudynger



W zeschłych wrzosach hulał wichr,
W lesie już i powiew cichł,
W lesie cienie dniem i nocą,
Ciemne dziwy z traw migocą.
Wiatr się stoczył z zimnych gór,
Grzmiał jak gromów groźny chór,
Jękły drzewa w leśnej głuszy,
Liść w gałęziach stulił uszy.



Wiatr znów zaczął dąć na wschód,
W lesie cicho jak i w przód.
Za to poza lasem, blisko,
Śpiewa wiatrem trzęsawisko.
Trawy syczą, suszczą źdźbła, 
W ziołach chrzęści nuta zła,
A w jeziorze pęd wichury,
Drze odbite w fali chmury.
fragment książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem"- J.R.R.Tolkien

 


Niczym "Caravaggio", naświetlona postać pogrążona w ciemności.