28 kwietnia 2015

Ubiór na dworze Jana III Sobieskiego

Po tak długiej przerwie aż bałam się wchodzić na bloggera, no ale dziś czeka Was relacja i ciekawostki z wykładów, w których miałam przyjemność brać udział. link do konkursu

Wykłady odbywały się w Warszawie, więc miałam przed sobą kilkugodzinną jazdę pociągiem (a wiadomo, że nasze pociągi są niezawodne i zawsze na czas).
Na salę weszłam około połowy pierwszego wykładu i w jednej chwili znalazłam się w całkiem innej czasoprzestrzeni (było to moje pierwsze jakiekolwiek wydarzenie typowo kostiumowe).
Ku mojemu zaskoczeniu, po chwili w moje ręce trafił cudowny fontaź (ang. fontange), którego bardzo chciałam zobaczyć na żywo, odkąd pojawił się na blogu.


Pierwszy wykład był opowieścią o przygotowaniu strojów do filmu "Odjazd na Cyterę" , który był zwieńczony prezentacją filmu. Była też mowa o pozyskiwaniu materiałów, np. licytowanie próbek (ok.0,5m) jedwabnych tkanin obiciowych na allegro, czy kupowanie jedwabiów bezpośrednio u producenta zza granicy.
Wykład był bardzo ciekawy i nie zdarzyło się w żadnym późniejszym, aby ktoś mówił z taką pasją.
"Odjazd na Cyterę"- Jean Antoine Watteau (1717)
Drugi wykład tego dnia, traktował o inspiracjach współczesnych projektantów barokową modą (mam nadzieję rozwinąć ten temat szerzej w osobnym poście).
Wiele było też o negliżach i autentyczności malowanych strojów.
Night gown były strojami porannymi noszonymi w buduarach i podczas porannych zajęć, a mimo to w drugiej połowie XVII wieku (bo ten okres obejmowały warsztaty), modne było portretowanie się w negliżach. Nawet z czasem doszło do tego, iż kobiety wychodziły w tych strojach na ulicę. 
W tej kwestii kobiety angielskie były odważniejsze niż francuskie.

Lady Amabell Grey- John Closterman (1694)
O fałszowaniu portretów.
Malarze niekoniecznie malowali taki strój jaki widzieli. Czasem tworzyli swoje wizje strojów i przyodziewali w nie panie.
Przykładem jest malarz Anton van Dyck, który po swoim nauczycielu- Rubensie- przejął zamiłowanie do malarstwa Tycjana. Aby się do niego upodobnić np. malował inne ubiory swoim modelkom, lub tworzył ogromne rękawy, których w rzeczywistości nie było.
Znana jest anegdota o pani która zamówiła swój portret u van Dycka i po powrocie ze zdziwieniem opowiadała, jak malarz przyozdobił ją mnóstwem klejnotów (nie, nie ze względów szczególnej adoracji tej pani :)).

Na jednym z portretów, zdjął też swoim modelkom wszelkie koronki i ozdoby. Co to oznaczało?
Ponadczasowość, suknia była 'bazą' która była stała (rzadziej się zmieniała), a wszelkie dodatki (tutaj koronki) były zmienne. Według tego toku myślenia, jeśli usuniemy dodatki, otrzymamy coś ponadczasowego.
Jest jeszcze inna interpretacja. Mieszczaństwo chciało się upodobnić do wyższych sfer i przybierało się w koronki na ich wzór. Arystokracja, mając tą pozycję, nie musiała się o nią starać i jako manifestację tego ('nie musimy mieć koronek aby być arystokracją') zdjęła koronki.

Wiecie, że taka koronka, a dokładnie brzeg, nosi nazwę opaque?

W Polsce też stroje nie były malowane 'z natury', lecz miało to inne podłoże.
Na polskich portretach można spotkać się z identycznymi ubiorami tylko w różnych kolorach, miało to źródło w tym, że malarze którzy mieli mniejsze umiejętności czy talent, przerysowywali strój od tych bardziej umiejętnych.

źródło

Temat malowanego materiału poruszany był na trzech wykładach, a na jednym omawiany szczegółowo. Jest to wyjście którym można się posłużyć przy rekonstruowaniu ubiorów szczególnie barokowych, kiedy jest kłopot ze znalezieniem odpowiedniej tkaniny i wzoru.
Jeśli kogoś stać zawsze może kupić tkaniny z historycznymi wzorami link.

Szerokości brytów tkaniny w baroku
- Angielskie 50 cm
- Francuskie 70 cm

Tak po części, dość fragmentarycznie, przedstawiają się minione wykłady. Była mowa też o koronkach klockowych, sznurkach i wstążkach, rekonstruowaniu ubiorów (wraz z przykładami), stroju polskim i dodatkach (guzy, trzęsienia i inne).
Przez te dwa dni trwania wykładów można było przyswoić sobie całkiem sporą dawkę wiedzy o szczegółach ówczesnych ubiorów. Mi osobiście wykłady się bardzo podobały, może zabrakło tylko jednego, o bieliźnie, wykrojach, typach sukien.

20 kwietnia 2015

To nie żart- minimalizm

Gdy przebywa się przez dłuższy czas w bogatych epokach oglądając wypływające zewsząd koronki, jedwabie i perły, nadchodzi taki moment gdy wszystkiego jest za dużo i trzeba na chwilę odetchnąć.


 Dziś zaproszę Was do świata minimalizmu, indywidualizmu wręcz mistyczności. 
Do świata w którym lubię odpoczywać i koić swoje nerwy.

Posłużę się tutaj dwoma osobami, kompozytorem Arvo Pärtem i Masao Yamamoto- fotografem.




 


 Powyższe zdjęcie Pärta nawiązuje do jego stylu który zwie się tintinnabuli, a oznacza to dzwonek. 

„Odkryłem, że wystarczy mi, gdy pięknie zagrana jest pojedyncza nuta. Ona sama, albo cichy rytm, albo moment ciszy - przynoszą mi wytchnienie”.