Po
tak długiej przerwie aż bałam się wchodzić na bloggera, no ale dziś czeka Was
relacja i ciekawostki z wykładów, w których miałam przyjemność brać udział. link do konkursu
Wykłady
odbywały się w Warszawie, więc miałam przed sobą kilkugodzinną jazdę pociągiem
(a wiadomo, że nasze pociągi są niezawodne i zawsze na czas).
Na
salę weszłam około połowy pierwszego wykładu i w jednej chwili znalazłam się w
całkiem innej czasoprzestrzeni (było to moje pierwsze jakiekolwiek wydarzenie
typowo kostiumowe).
Ku
mojemu zaskoczeniu, po chwili w moje ręce trafił cudowny fontaź (ang.
fontange), którego bardzo chciałam zobaczyć na żywo, odkąd pojawił się na blogu.
Pierwszy
wykład był opowieścią o przygotowaniu strojów do filmu "Odjazd na
Cyterę" , który był zwieńczony prezentacją filmu. Była też mowa o
pozyskiwaniu materiałów, np. licytowanie próbek (ok.0,5m) jedwabnych tkanin
obiciowych na allegro, czy kupowanie jedwabiów bezpośrednio u producenta zza
granicy.
Wykład
był bardzo ciekawy i nie zdarzyło się w żadnym późniejszym, aby ktoś mówił z
taką pasją.
"Odjazd na Cyterę"- Jean Antoine Watteau (1717) |
Drugi
wykład tego dnia, traktował o inspiracjach współczesnych projektantów barokową
modą (mam nadzieję rozwinąć ten temat szerzej w osobnym poście).
Wiele
było też o negliżach i autentyczności malowanych strojów.
Night
gown były strojami porannymi noszonymi w buduarach i podczas porannych zajęć, a
mimo to w drugiej połowie XVII wieku (bo ten okres obejmowały warsztaty), modne
było portretowanie się w negliżach. Nawet z czasem doszło do tego, iż kobiety
wychodziły w tych strojach na ulicę.
W tej kwestii kobiety angielskie były
odważniejsze niż francuskie.
Lady Amabell Grey- John Closterman (1694) |
O
fałszowaniu portretów.
Malarze
niekoniecznie malowali taki strój jaki widzieli. Czasem tworzyli swoje wizje
strojów i przyodziewali w nie panie.
Przykładem
jest malarz Anton van Dyck, który po swoim nauczycielu- Rubensie- przejął
zamiłowanie do malarstwa Tycjana. Aby się do niego upodobnić np. malował inne
ubiory swoim modelkom, lub tworzył ogromne rękawy, których w rzeczywistości nie
było.
Znana
jest anegdota o pani która zamówiła swój portret u van Dycka i po powrocie ze
zdziwieniem opowiadała, jak malarz przyozdobił ją mnóstwem klejnotów (nie, nie
ze względów szczególnej adoracji tej pani :)).
Na jednym z portretów, zdjął też swoim modelkom wszelkie koronki i ozdoby. Co to oznaczało?
Ponadczasowość,
suknia była 'bazą' która była stała (rzadziej się zmieniała), a wszelkie
dodatki (tutaj koronki) były zmienne. Według tego toku myślenia, jeśli usuniemy
dodatki, otrzymamy coś ponadczasowego.
Jest
jeszcze inna interpretacja. Mieszczaństwo chciało się upodobnić do wyższych
sfer i przybierało się w koronki na ich wzór. Arystokracja, mając tą pozycję,
nie musiała się o nią starać i jako manifestację tego ('nie musimy mieć koronek
aby być arystokracją') zdjęła koronki.
Wiecie, że taka koronka, a dokładnie brzeg, nosi nazwę opaque? |
W Polsce też stroje nie były malowane 'z natury', lecz
miało to inne podłoże.
Na polskich portretach można spotkać się z
identycznymi ubiorami tylko w różnych kolorach, miało to źródło w tym, że
malarze którzy mieli mniejsze umiejętności czy talent, przerysowywali strój od
tych bardziej umiejętnych.
źródło |
Temat
malowanego materiału poruszany był na trzech wykładach, a na jednym omawiany
szczegółowo. Jest to wyjście którym można się posłużyć przy rekonstruowaniu
ubiorów szczególnie barokowych, kiedy jest kłopot ze znalezieniem odpowiedniej
tkaniny i wzoru.
Jeśli
kogoś stać zawsze może kupić tkaniny z historycznymi wzorami link.
Szerokości
brytów tkaniny w baroku
-
Angielskie 50 cm
-
Francuskie 70 cm
Tak
po części, dość fragmentarycznie, przedstawiają się minione wykłady. Była mowa
też o koronkach klockowych, sznurkach i wstążkach, rekonstruowaniu ubiorów
(wraz z przykładami), stroju polskim i dodatkach (guzy, trzęsienia i inne).
Przez
te dwa dni trwania wykładów można było przyswoić sobie całkiem sporą dawkę
wiedzy o szczegółach ówczesnych ubiorów. Mi osobiście wykłady się bardzo
podobały, może zabrakło tylko jednego, o bieliźnie, wykrojach, typach sukien.
słyszałem zapowiedź tych wykładów, Twój opis mówi, że były fantastyczne, zawsze obiecuję sobie, że kiedyś zajrzę na tego typu wydarzenie, ale jak dotąd nie udaje się, ale tym postem mocno zostałem zmotywowany
OdpowiedzUsuńJakże się cieszę, że przyniosło to coś pozytywnego :D
Usuńtakich wykładów jest całe mnóstwo (ostatnio) więc może następnym razem się uda
Szkoda, że tematem był XVII wiek bo gdyby był to XIX lub XVIII, pewnie bym się wybrała ;P
OdpowiedzUsuńNo nic, zostaje mi czekać na Twoje posty ;)
A czy nie mówiłaś przypadkiem, że nawet Ci się podobają te z przełomu siedemnastego i osiemnastego?
OdpowiedzUsuń