20 lipca 2015

Szyj lepiej


Zawczasu powinnam uprzedzić o mojej nieobecności, a jednak wyszło tak a nie inaczej.

Właściwie to do napisania tego postu, skłoniło mnie to, że mniej więcej dwa lata temu zaczęłam szyć (pojawiła się halka i gorset... taaak szczególne wspomnienie, wesoła twórczość z częściami komputera w środku .. ale o tym może innym razem ;). Dziś będzie o podstawach. Można by pomyśleć: "Co do powiedzenia może mieć osoba która szyje tak krótko?", otóż jeśli szyjesz już trochę, nie ma potrzeby abyś czytał(a) więcej, ponieważ znajdują się tutaj tylko absolutne podstawy, które po prostu wynikają z doświadczenia.

Wykrój i dopasowanie

Jedną z największych (i najbardziej oczywistych) pomocy jest manekin. Niemal zawsze gdy zapoznaję się z osobami które dopiero zaczynają szyć, przerabiać, niezależnie czy to historycznie czy współcześnie, pojawia się dylemat manekinu. Kupić, czy nie kupować? Wydać mnóstwo pieniędzy, czy próbować alternatywnych metod? 
Moim zdaniem jest to bardzo korzystna inwestycja, pozwala na tworzenie dopasowanych wykrojów np. na podstawie jedynie zdjęcia stroju. Oczywiście oprócz klasycznych regulowanych manekinów są też ozdobne, drewniane, czy poszczególne części, przy chęciach i odrobinie kreatywności można stworzyć też swojego, z folii, styropianu. Ja zdecydowałam się na najbardziej klasyczną wersję. Przy zakupie warto jednak zwrócić uwagę nie tylko na wymiary, ale także na dobrą jakość elementów które odpowiadają za regulację wysokości (głównie śrubki i noga na której stoi). Ja nie poświęciłam temu większej uwagi i następnego dnia zawitałam w progach hurtowni z reklamacją, ponieważ manekin zjeżdżał na dół. Ostatecznie wybrałam ten droższy i z drewnianą nogą.

manekin podróżny, składany      modele z XIX i XX wieku      klasyczny             

Nie zamierzam rozpisywać się na temat tego, na czym można robić wykroje, jednak post na ten temat możecie znaleźć u jednej z naszych krynolinek --> link 
Ja  rysuję wykroje na tym co mam akurat pod ręką, kalki, papiery, materiały których nie używam, są częściowo zniszczone lub leżą odłogiem. Nie zwracam uwagi na to czy jest przezroczysty czy nie, bo nigdy nie korzystałam z gotowych wykrojów, które wystarczy tylko odrysować (na marginesie, ostatnio zdałam sobie z tego sprawę i postanowiłam po raz pierwszy uszyć coś z wykroju. Stwierdziłam jednak, że strasznie ogranicza to naszą kreatywność, każąc robić nam wszystko kropka w kropkę i zabiera mnóstwo frajdy.)

Gdy wycina się dwa takie same elementy, opłaca się przed zszyciem nałożyć je na siebie i wyrównać to co nierówne. Czasem jednak nie ma odwrotu, gdy wszystko zostało już wycięte, a materiału na poprawki brak. Wtedy trzeba improwizować tak, aby nie zostało to zauważone przez zwykłego widza. Co więcej, nasi przodkowie też kroili jak najoszczędniej i nieraz musieli sztukować (np. podszewki bywały czasem szyte z kilku różnych tkanin-->link ).

Raspal Antoine, The Couturier's Workshop, 1760

Pomocne są też najprostsze matematyczne obliczenia, w tym tzw. proporcja. Można nią obliczyć jakie wymiary będzie miał nasz ubiór, w stosunku do autentycznego. Załóżmy, że mamy do uszycia spódnicę z falbaną u dołu i chcemy obliczyć jej wysokość. 

  •  Znajdujemy dobrej jakości zdjęcie spódnicy którą chcemy uszyć (ja często drukuję i kreślę obliczenia na kartce)
  • Mierzymy długość spódnicy na naszym zdjęciu/wydruku - podstawiamy pod
  • Ustalamy ile będzie miała nasz spódnica na długość - podstawiamy pod c (czyli bierzemy jakiś nasz wymiar, który możemy bez problemu otrzymać) 
  • Pod b wstawiamy wysokość falbany ze zdjęcia
  • Mnożymy b i c, dzielimy przez a = nasza wysokość falbany


Dobrze jest mieć przed oczyma to, co planuje się szyć. Rysunki z opisami materiału, kroju, układu plis dają nam wyraźniejszy obraz i za razem sprawiają, że nasz cel staje się bardziej realistyczny (o matko, to brzmi jak jakaś książka psychologiczna! :/ ) i co ważne nie trzeba co chwilę biegać do komputera, aby sprawdzać, czy tu jest skos czy pion.
W razie wątpliwości można stworzyć sobie krok po kroku własną instrukcję.

Dla sprawniejszego działania, opłaca się mieć wszystkie dodatki i materiały uporządkowane i posegregowane w pojemnikach.



 Materiały (materye)
Warto mówić innym o tym co Cię interesuje. Wiele osób którym mówiłam, że coś szyję, reagowało mniej więcej: "Oooo, a ja mam tyle ubrań których nie używam, przyjdź to powybierasz sobie materiały". Takim sposobem można nabyć wiele cudeniek.
Jeśli chodzi o materiały które są w codziennym użytku (biała czy naturalna bawełna/len), ja nabyłam całą belę w hurtowni po 4zł za metr i służy mi do dziś.
Także w tej kwestii polecam second-handy, bo można nabyć perełki za grosze. Znów odwołam się do moich doświadczeń, gdy szukałam materiału na gorset i w żadnym sklepie z materiałami nie mieli go (najlepsze i tak są miny sprzedawczyń, a nawet krawcowych! gdy pytasz o coutil, drelich, albo wełnę o splocie takim i takim -- bezcenne), podczas gdy właśnie w second-handzie zauważyłam męską koszulę o poszukiwanym splocie (<3 <3 męskie koszule). 



Nie wyrzuca się resztek materiałów i ścinek, a nawet nici! 
Z resztek uszyje się coś mniejszego, ścinki przydadzą się jako wypełnienie np. do poduszek czy bum padu. Z pasów materiału można poszyć wstążki (zszywając na lewej stronie i przewracając z pomocą agrafki na prawą), a z resztek nici można stworzyć maleńkie ozdóbki, które znajdowały swe miejsce w XVIII wieku. 
Oprócz ww. zbieram też wszelkie wstążki, nici, guziki, koronki i inne dodatki.



To wszystko. Miała wyjść odrobina, a powstał jeden z najdłuższych tekstów jakie się tutaj pojawiły. Mam nadzieję, że odnalazłeś tutaj miły czytelniku choć jedną rzecz dla siebie.

4 komentarze:

  1. Bardzo przydatny i ciekawy wpis :)
    Zauroczył mnie obraz Raspala Antoina. Jest tak żywy i kolorowy a przy tym te materiały! Cudo.
    Dodałabym jeszcze jeden punkt: Daj sobie czas i nie spiesz się.
    Ja mam zawsze z tym duży problem, bo chcę JUŻ widzieć efekty, JUŻ to mieć na sobie i JUŻ zacząć kolejną część projektu. Po czym zapominam o połowie rzeczy i nieraz nie wychodzi tak jak miało wyjść ;)
    Co do spojrzeń Pań lub Panów ze sklepów bławatnych to nigdy nie zapomnę miny Pana, gdy próbowałam mu wytłumaczyć o jaką grubość drelichu mi chodzi. W końcu wydusiłam z siebie, że potrzebuje go na gorset, po czym jak mi go pokazał wpadłam na to, że byłby też świetny na spódnicę i poprosiłam o 4 metry. Popatrzył się na mnie i spytał "To aż tyle potrzebuje Pani na gorset?!"
    Oj, tak. Matematyka w szyciu strojów historycznych przydaje się jak nigdy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, zdaje mi się, że niektóre obrazy przedstawiające mieszczaństwo i klasy niższe charakteryzują się właśnie żywymi kolorami np. ten -- https://www.pinterest.com/pin/338332990733911881/
    Daj sobie czas, nie spiesz się i miej dużo cierpliwości ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. A pamiętam, jak koleżanki w liceum narzekały na matematykę, gdyby wiedziały do czego w przyszłości im się przyda :D

    Gdzieś w internetach krąży przepis na manekina z taśmy (takiej szarej, do pakowania) i folii spożywczej ;) Kiedyś chciałam zrobić, ale jakość straciłam motywację. Kiedy kiedyś w końcu może zabiorę się za coś historycznego na pewno tu wrócę, bo w gruncie rzeczy przy takim zwykłym, skromnym szyciu parę spraw nie ma aż takiego znaczenia (na przykład, manekin).

    Kiedyś zastanawiałam się nad tym, czy da się przerabiać częściowo chociaż ciuchy z sh czy innych sklepów w celach historycznych (oczywiście, nie jako cały strój). W przypadku retro to jest do zrobienia. O dodatkach myślę, że też (kapelusze!), ale tak ogólnie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też narzekałam na matematykę :D i większość skomplikowanych faktycznie się nie przydaje, jedynie podstawowe obliczenia i wprawne oko w rysowaniu.

    Też szukałam inf. o robieniu manekinów i teraz jest tych przepisów całe mnóstwo!
    Materiały nadają się zawsze. Wiesz, to zależy jaki chcesz mieć efekt, bo jak wiadomo, jest ogrom stylizowanych ubrań, które można wykorzystać, jednak zawsze pozostaje to w kręgu stylizacji 'ładna, przypomina empir'. Na przykład po pikniku Pszczyńskim dowiedziałam się, że niektóre z sukien były całkiem współczesne, a moja pierwsza myśl kiedy zobaczyłam ją to- Gibson Girl wyjęta z epoki, co prawda taki strój zawsze trochę (w różnym stopniu trochę) trąci plastikiem, ale dowodzi to, że można użyć nawet całego stroju współczesnego, a za pomocą dodatków i przeróbek stworzyć całkiem udaną stylizację.
    Ze zwykłego kapelusza można stworzyć np. budkę na XIX, z współczesnych plastikowych kwiatków opaskę na 1840 (sama wiesz)
    Oczywiście jeśli chcesz czegoś więcej, podstawą są kroje, a tu już zaczynają się schodki, bo trzeba dopasowywać (chyba, że masz do tego łatwość, wtedy nie jest to problemem a przyjemnością, jeśli ma się wykrój)

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz, współtworzysz tego bloga razem ze mną. Wzbogacasz wiedzę swoją, moją i innych, jednocześnie podsycając ogień pasji. Dziękuję Ci za to. V.R.